Translate

czwartek, 31 maja 2012

Przystań...czyli wieczorne spacerki

Nie lubimy się nudzić, ani spędzać za dużo czasu w domu. Fajnie jest czasami wybrać się całą rodzinką w jakieś fajne miejsce. Nie koniecznie bardzo daleko od domu! Niedaleko nas w Urazie jest piękna marina.Wybraliśmy się tam ostatnio na spacer wieczorem by po całym dniu pracy tatusia Franusia choć ten czas mieć tylko dla Nas.















Franiu był zachwycony widokiem tylu łodzi. I oczywiście wody :) Ma to chyba po tatusiu zapalonym wędkarzu.










Franuś długo się zastanawiał którą łódź bierze do domu :) Niestety żadna nam się do auta nie zmieściła więc wrócił bez łupu.













Ruszyć się z domu to fajna sprawa. A jak jest się gdzieś całą rodzinką to wrażenia są bezcenne :)

wtorek, 29 maja 2012

Sudocrem dobry na wszystko

Franek ostatnio sam siebie wybrał na testera sudocremu. Dzięki temu skorzystała też komoda, łóżeczko, pościel w łóżeczku oraz liczne zabawki. Mnie się nie udało dołączyć do testowania tego cudownego kremu bo nieświadoma niczego zasnęłam. Fran nie chcąc mnie budzić, a zarazem się nudzić, ściągnął krem z sąsiadującej z łóżeczkiem komody i zaczął testowanie produktu!



poniedziałek, 28 maja 2012

zoom na detal

Od urodzenia Frana dom zmienił się nie do poznania. Bardziej przypomina plac zabaw lub centrum zabaw dla dzieci niż dom dorosłych ludzi. Wszędzie walają się "dzieciwe" rzeczy. Zabawki są w kuchni, łazience, w łóżku rodziców ( co akurat nie jest dziwne bo franuś jest tu równie często) a ostatnio nawet w piekarniku oraz szafce na naczynia !?
 






 
 
 












Taaaka historia

Inka (czyli ja) to mama Franka zwanego też Frnczim, Franem, Frankensztajnem, diabłem tasmańskim i długo by wymieniać zwłaszcza, że to wszystko zależy od dnia i czasami też od tego co wymyśli dobrego, lub mniej dobrego Franuś. Inka na razie siedzi w domu i zajmuje się przetrwaniem sam na sam z Franem cały dzień. Nawet udaje jej się nie zwariować i nie uciec z krzykiem z domu. Wydaje jej się, że jest dobrą mamą, jednak syn czasami daje jej do myślenia waląc ją w głowę autkiem lub bębenkiem. Inka studiował też pedagogikę, ale już wie, że teoria i praktyka to dwie Różne sprawy! Ach jak ona już dobrze to wie...
Tato Franusia to mąż Inki i bardzo fajny facet, i nawet ma trochę cierpliwości bo wytrzymuje z żoną i jej humorami zmiennymi jak pogoda na dworze! Ale, ale nie pomyślcie sobie o nim za dobrze!!! To nie ideał ;) Sprzątanie to dla niego strata czasu i w ogóle potrzeby robienia porządków nie widzi bo za jakiś czas i tak się pobrudzi... A Syzyfowych prac on robić nie będzie bo i tak ma dużo na głowie...
I teraz przejdę do Frana. To mały gość z ilością energii której nie da się przerobić w ciągu dnia a w nocy się ona odnawia i ma jej z dnia na dzień co raz to więcej. Już nawet rodzice Frania myśleli o wykorzystaniu go jako alternatywnego źródła energii odnawialnej, ale to chyba nielegalne bo sami wiecie dziecko też człowiek i swoje prawa ma! No więc Franuś na razie siedzi w domu z mamą i ją wychowuje (już nauczył ją sprzątania jedzenia z podłogi po Franowych posiłkach, zbierania jego zabawek i wiele innych przydatnych dla Frania umiejętności) do przedszkola się nie wybiera bo zdarza mu się niestety często chorować a pobyty w szpitalu poznawanie tam innych dzieci i niedobrych cioć co go dziurawią igłą też go wiele uczy i socjalizuje. Franus tak sobie często choruje bo jest alergikiem, ma alergię na wszystko i wszystkich. Do tego atopowe zapalenie skóry bo od przybytku głowa nie boli czasami tylko ręce swędzą i reszta ciałka Frana. Ale rodzice już wiedzą, że wtedy trzeba Frania smarować ;)

Taka to nasza rodzinka 2+1
Tak tak Franuś jest jeden ale bez obaw radzi sobie z pozostałą dwójką.





Raz tu raz tam :)

Raz na bloogu raz na blogspocie ;)

Pojawiam się i znikam bo szukam najlepszej i najwygodniejszej stronki dla siebie!
Od dziś mamafrana będzie urzędować tu! A co ;)