Dziś dzień również moich chłopaków, mojego idealnego duetu.
Dziękuję Wam za to, że jesteście. Kocham was nie za coś, ale mimo wszystko ;) Mimo wad, humorków i częstego marudzenia!
Najlepszego chłopaki :*
We dwoje możecie wszystko!!!
Ps. A my dalej chorzy. Franuś miał dziś do południa kryzys, płakał, był rozpalony i zasypiał mi co chwila na rękach, nie chciał sam nic robić tylko być noszony i tulony. Oby już było tylko lepiej...
Po raz drugi w tym miesiącu Franuś jest chory i po raz drugi dostał antybiotyk. Przed wyjazdem nad morze zmagaliśmy się z ostrym zapaleniem gardła u Frania a dziś byliśmy u pediatry i okazało się, że młody ma zapalenie oskrzeli :( Pierwszym razem Franulek zaraził się pewnie ode mnie a i teraz i ja i młody zmagamy się z katarem, kaszlem a ja również z bólem ucha i gardła :/
A jeszcze wczoraj po południu młody miał tylko katarek, a przedwczoraj było tak
Już nie wiem jak wzmacniać odporność młodego!
Kwas omega dostaje.
Nad morze wyjeżdżamy dwa razy w roku.
Codziennie chodzimy na spacery (minimum dwa nawet zimą).
Nie przegrzewamy mieszkania nigdy i codziennie je wietrzymy.
Jemu dużo warzyw i owoców.
Dostawał już nawet Biostyminę, która jest od 5 roku życia i nic.
Macie może jakieś sposoby na podniesienie odporności u dziecka?? Pomocy!!! Każda pomoc będzie cenna.
Niewiele osób zna moją nie odwzajemnioną miłość do języka włoskiego! Kocham ten język od zawsze. Jednak z moją dysleksją nauka języków obcych idzie mi mizernie, ale się nie poddaję. Uwielbiam go słuchać o każdej porze dnia i nocy i nie muszę wiedzieć o czym mowa ;)
Uwielbiam też włoską muzykę i mogła bym jej słuchać prawie zawsze.
Dziś chciałabym się z Wami podzielić kilkoma piosenkami właśnie w tym języku! Bardzo je lubię :)
Wczoraj w nocy nastąpiło to co nieuniknione! Wróciliśmy do domu a wrześniowy pobyt w Jastarni jest już tylko wspomnieniem! Jak wczoraj wyjeżdżaliśmy, to nad morzem żegnało nas słonko i piękna pogoda a u nas dziś deszcz, burza i bardzo silny wiatr!!! Tak tak, to już dziś jesień ja wiem, ale czy nie mogła by być to złota jesień???
Brak słonka dziś zastąpię sobie zdjęciami z ciepłych dni i szklaneczką ciepłej herbatki :)
Czas nadrobić zaległości z odwiedzania blogów . Jak znajdę ciut więcej czasu to pomęczę Was zdjęciami i wspomnieniami z wyjazdu ;)
Pozdrowienia dla Was kochane z wietrznej i deszczowej Jastarni!
I jesteśmy na miejscu od czwartku! Pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie jednak z przewagą dla deszczu i wiatru!
Jedynie internet nie hula ;) Stąd moja nieobecność tutaj!
Czyli jednak czeka nas już dziś w nocy Highway to Hel(l). Ponad 500km z Franulkiem w aucie. Matko jak on tą drogę zniesie, jak my to zniesiemy. Pogoda się zepsuła to i mężowi dali parę dni wolnych ;)
Z wyjazdu i tak się bardzo cieszymy. Nie wiem czy już pisałam ale nasz Franuś jest alergikiem a do tego ma stwierdzoną astmę wczesnodziecięcą więc staramy się zmieniać klimat jak tylko jest to możliwe i nawet jeżeli przez to my musimy sobie czegoś odmówić. Zdrowie młodego najważniejsze!
Czerwiec 2011
Styczeń 2012
A teraz najgorsze! Pakowanie... Ja zawsze biorę za dużo rzeczy jak jedziemy gdzieś z Franiem, wydaje mi się, że wszystko może się przydać! A bagażnik mimo, że mamy kombi, jest ograniczony!
Może macie swoje typy co o tej porze roku jak się jedzie z dzieckiem warto zabrać?! Każda pomoc się przyda! :*
Dziś patrząc na pierwsze trampki Franusia, które zawisły przy butkach które aktualnie nosi zrobiło mi się smutno. Smutno, że ten czas tak szybko leci i nie czeka na mnie.
Już tyle rozmiarów za nami, stopki rosną i z dzidziusiowych butków przeszliśmy na trampeczki chłopięce.
Z niemowlaka mały Franuś przemienił się w duże dwuletnie chłopaczysko!
Idzie jesień a z nią chłód, deszcz, szybko zachodzące słonko i choróbska oraz jesienna deprecha ;)
Ale postanowiłam poszukać zawczasu plusów jesieni. By nie dopadła mnie w tym okresie żadna chandra!
Uwielbiam herbatkę z dzbanka z podgrzewaczem! Do mieszanki herbat dodaję parę ziarenek czarnego pieprzu i z dwa liście laurowe by napar nie zgorzkniał. A dla rozgrzania odrobinkę imbiru, dla smaku do herbaty wrzucam suszone owoce. Pycha!!!
W takim okresie często ogarnia mnie nostalgia a z tym doskonale radzi sobie poezja.
Uwielbiam zwłaszcza wiersze Stachury. Biała lokomotywa wyciąga mnie z każdego doła.
Na długie wieczory wybieram kocyk, kubek z jakiejś podróży (bo mam zwyczaj przywożenia kubków z każdego miejsca w którym byłam) i dobrą książkę! A przez ten rok troszkę ich się nazbierało.
Jak mam lenia i chwilkę czasu wygrzewam się po prostu w łóżeczku, sama lub z mężem bo cieplej i przyjemniej ;)
A do biegania po domku w te chłodne dni wybieram już od paru dni skarpeto-kapcie ;)
A do tego jakaś "ciepła" muzyka
I zawsze jakoś da się przeżyć tą jesień ;)
A jakie są wasze pomysły na przetrwanie tej jesieni??
Od śmierci teściowej mojej przyjaciółki (rak szyjki macicy) staram się regularnie badać. I miałam żal sama do siebie, że od ostatniej cytologi minęły już dwa lata a ja do tej pory raz w roku ją robiłam. Więc szybko wzięłam się w garść i zapisałam do ginekologa z dnia na dzień! I dziś mijają dwa tygodnie od cytologi. Telefon milczy więc mam nadzieję, że wszystko jest ok...
Was też kochane zachęcam do badania się, to tak niewiele czasu zajmuje a może uratować nam życie!
Poza tym padam na pysk!Jeszcze nie ma typowej jesiennej pogody a mnie jakieś choróbsko zaatakowało. Kicham, smarkam, boli mnie głowa i szczęka a do tego mam gorączkę. No i niestety stało się najgorsze bo zaraziłam Frania. Dziś w nocy budził się co pół godziny, a ostatnio miał już tylko jedną pobudkę nad ranem. Ma katarek i pewnie on uniemożliwia mu sen. Jak na razie Sterimar poszedł w ruch, ale może zacznę go też inhalować solą fizjologiczną.
Teraz też śpi co chwila się budząc a ja ledwo mam siłę by do niego pójść. Niestety mąż ma służbę do 19 i jeszcze troszkę się pomęczymy we dwoje.
Byle do wyzdrowienia, i oby ta noc była lepsza od poprzedniej!
Ps. U mnie sprawdzają się skarpetki typu babcine. Idealne na chorowanie ;)
Weselny weekend za nami, a ja nie mogę dojść do siebie. Chyba tańce pod klimatyzatorem mi zaszkodziły. Gardło boli a z nosa się leje.
Ale i tak bilans po weselny na plus :)
Młodzi wyglądali cudownie
Ja miałam mega stresa a moje zadanie polegało tylko na podpisaniu jednego papierka ;)
Początek imprezy należał do najmłodszych gości
Tańce, hulanki z mężusiem
Choć z żalem muszę przyznać, że mój mąż nie tylko mnie obtańcowywał ;)
Oczywiście pozowania było co niemiara ;)
Były i momenty, że żadna z pań nie dawała rady i na parkiecie byli sami panowie tak zwany gang białych koszul ;)