Translate

środa, 29 sierpnia 2012

Rodzinnie w plenerze

Koniec wakacji więc i ostatnie chwile z lubością spędzane w ogrodzie, tak jak ostatni grill.
Teściowie, my i moi rodzice oraz siostra i brat.
Czyli rodzina prawie w komplecie! Brak tylko siostry mężusia z rodziną.
Było słonecznie i milo :)
Ach jak ja lubię takie spotkania!
Franuś z babcią (moją mamą)

Grillowane pyszności (dla mnie rybka oczywiście!)

 Jaka matka taka córka ;)
 Ja i siostra podobne jak dwie krople wody ;)
 Franuś z dziadkiem (moim teściem)
 Nas już znacie:)
 Franczi panczi we własnej osobie
Teściowie
Mój brat i moje kochanie (czyli formalnie mąż)
I własnoręcznie zasadzone słoneczniki ;)
No i Franuś i jego zajawka na picie wody z dorosłych kubków 


wtorek, 28 sierpnia 2012

Jedna panna na panieńskim

Wieczór panieński kuzynki już za mną.Wiem wiem marudziłam na początku, że mi się nie chce a było SUPER !!! Naprawdę już dawno tak dobrze się nie bawiłam. bo i nie bawiłam się ogólnie dawno ;)
Wieczór rozpoczął się od wypicia połówki Żytniej w Setce na dobry początek. Z Setki popędziłyśmy od razu do szkoły tańca na lekcję Sexy Dance i bawiłyśmy się tam cudownie. Nauczycielka która prowadziła naszą lekcję była rozciągnięta jak guma i ciągle się dziwiłyśmy jak ona to robi, czy jej to nie boli, to tak się da podnieść nogę ;)
Przyszła panna młoda miała wiele zadań do wykonania, między  innymi prała majty przyszłego męża w fontannie na rynku :) W czym pomógł jej napotkany chłopak z jakiegoś kawalerskiego :)

A na końcu przyszła pora na zabawę w Bed Clubie. Tańce i wygłupy do późnej nocy (lub wczesnego ranka)
Wieczór panieński już minął a niedługo czeka nas wesele :))) Jednak już idziemy z Franuśkiem na tą imprezkę!

sobota, 25 sierpnia 2012

Dzisiejszy wieczór i noc w nieswoim Łóżku!!!

Czyli wieczór panieński w Bed Clubie we Wrocławiu.  To już dziś wieczorem a mi się tak ciężko zebrać.
Franuś ma już dwa lata a ja od zajścia w ciąże nie byłam na żadnej imprezie prócz domówek. A dziś wieczór trzeba ruszyć w miasto, czy mi się to podoba czy nie. W końcu będę na tym ślubie świadkiem.
A tu w nic się nie mieszczę, wydaje mi się, że wyglądam okropnie a dowiedziałam się że trzeba się odszczelić bo w klubie jest selekcja... I jakoś tak mi się odechciało wszystkiego.
Jednak czasami jak się nie nastawiam zbyt pozytywnie to później dobrze się bawię więc może to tylko trema przed wyjściem w miasto. A z wprawy już dawno wyszłam .
Kilka zdjęć klubu, bo warto go zobaczyć :)
 
Trzymajcie kciuki by mnie wpuścili i za dobra zabawę ;)

środa, 22 sierpnia 2012

Wielka ucieczka!!! Ktokolwiek widział ktokolwiek wie

I znowu się udało. Rodzice Frankensteina nawiali na noc z niedzieli  na poniedziałek i wcale tego nie żałują!
Stęsknieni dziadkowie po powrocie z wczasów wzięli młodego na noc a rodzice pojechali przetestować nowy nabytek- namiot! A tak naprawdę tatuś Franusia stęsknił się za rybkami!


Nasz namiot najbardziej spodobał się żabce która na nim zamieszkała :)
Była chwilka na sziszę i nawet jedną rybkę mężuś złapał. Oczywiście rybka dostała buziaka i odpłynęła w dal :)
Jak dobrze mieć wolne co jakiś czas!

piątek, 17 sierpnia 2012

Placki ziemniaczane z cukinii...

Tak je nazwał kiedyś mój mąż. A chodzi o placki z tartej cukinii (oczywiście bez ziemniaków;) z dodatkiem cebulki, 2 jajek i 6 łyżek mąki. Może i są one robione jak ziemniaczane ale poza tym nie maja z nimi nic wspólnego :)
No więc już wiecie co dziś mamy na obiadokolację (mój mężuś dziś wraca po 19 z pracy więc z nim jem obiadokolacje). Jest to idealne danie dla tak sprawnej kucharki jak ja ;) I do tego danie Eko(nomiczne) bo robię je z cukinii których w ogródku mamy pełno!
A w smaku są pyszne zwłaszcza z dodatkiem jogurtowego sosu czosnkowego mniami.
Polecam bo szybkie i smaczne danie.



środa, 15 sierpnia 2012

Wyróżnienie i fajna zabawa zarazem

Nie było mnie na blogu przez cały weekend i po powrocie jaka miła niespodzianka mnie spotkała!
Wyróżnienie od Oli , Herbaty i Ewy mamy Sophie. A z nim wiąże się zabawa napisania 7 rzeczy o sobie, których jeszcze nie wiecie.

1. Uwielbiam a może nawet jestem uzależniona od kawy z mlekiem bez cukru, której piję dziennie hektolitry.
2. Strasznie nie lubię udowadniać, że nie jestem robotem i wpisywać jakieś literki i cyferki z obrazka. Czasami mnie to tak wkurza jak każe mi ponownie je wpisywać bo źle je wpisze, że nie dodaję komentarza.
3. Bardzo lubię % ale tylko w cydrze jabłkowym.
4. Mój mąż chodził ze mną przez całe liceum do jednej klasy i nawet poloneza razem na studniówce tańczyliśmy, ale nic nas ku sobie wtedy nie ciągnęło. A po 7 latach przypadkowe spotkanie, zaproszenie na kawę, spacery i jakoś sobie mnie wychodził ;)
5. Mam kolczyka w języku, którego jak na razie nie mam zamiaru się pozbyć. Miałam też w pępku, ale w ciąży musiałam go wyciągnąć i ślad po nim mi tylko go przypomina.
6. Na blogu jestem Inką ale moje prawdziwe imię to IrmINKA lub po prostu Irmina
7. Blondynką jestem ale od lat ok 5 lub 6 i to zasługa fryzjerki a nie natury ;)
8. Miałam kiedyś kota o imieniu Dupuś i psa co się nazywał Pimp :))) (punkt 8 gratis dodałam od siebie :)
A teraz kolej na mnie i obdarowanie innych blogów :) Wybieram :
Ptysia mamę Martusi
Monikę z inspiracjimłodejmamy
Pandzioszkę
valpurgia77
Ewelajnę
entomke







wtorek, 14 sierpnia 2012

Nie było katastrofy, nie było niczego

Nie było mnie tu od piątku a miałam przecież pochwalić się jak mi poszło pieczenie sernika. Pewnie nie jedna z Was sobie pomyślała, że była katastrofa typu sernik jej wybuchł w piekarniku i do dziś sprząta kuchnię ;) A tu nic z tych rzeczy!
W piątek wieczorem po wyprawieniu męża do pracy w domu pojawiła się moja teściowa chętna do  pomocy w zrobieniu sałatki z ogórków do słoików na zimę. A że ogórków w ogrodzie od groma i już za dużych do włożenia w całości do słoików chętnie skorzystałam z oferty teściowej.
I tak od godziny ok 18 do 23 robiłyśmy sałatkę z ogórków. 
Weekend na pieczenie odpadał bo mąż miał wolne a ja nie chciałam mieć świadków (tylko Franuś wchodził w grę).
I wczoraj stało się!

Upiekłam pierwszy w  życiu sernik i nawet można go zjeść :)))
Tylko troszkę się rozpada przy krojeniu, ale i tak nie jest źle ;)

A tak z innej beczki znowu zrobiłam sobie prostą grzywkę (w sumie nie ja tylko przyjaciółka fryzjerka, która ma mnie dość bo raz chcę mieć ją na skos a następnym razem prostą a później znowu na skos...i tak w koło)
Zdjęcie straszy, ale tak to bywa z moimi autoportretami ;)

piątek, 10 sierpnia 2012

O matko! Czyli Inka piecze sernik...

Piecze to może za dużo powiedziane... Bo muszę Wam się tu ze wstydem przyznać, że kuchnia to nie mój rewir :( Jakoś tak mało co mi w niej wychodzi. Od prawie 3lat staram się, bo w końcu ile mąż może gotować ;) Franek też jest wybredny jak chodzi o jedzenie, i na samej jajecznicy żyć nie będzie. Więc staram się, wylewam często zupy bez smaku, lub ze zbyt nowatorskim smakiem :D jednak nie poddaję się. Jak na razie opanowałam tylko robienie mielonych (których i tak sama nie jem), ziemniaki potrafię jak nikt rozgotować, ale sałatki i surówki to moja specjalność. (pewnie dlatego, że się ich nie gotuje)
Dziś jak tylko wyprawię męża, po 17 na nocną zmianę, biorę się za pieczenie sernika. (mama, której dziś się tym pochwaliłam powiedziała tylko "a dlaczego od razu sernik może spróbuj chociaż babkę upiec" :) Więc i rodzicielka docenia moje kucharsko-cukiernicze zdolności...
Przepis znalazłam w necie a spodobał mi się bo nazywa się Pyszny PROSTY sernik z podkreśleniem na prosty :))) I po upieczeniu ma wyglądać tak:
źródło
Pochwalę się później jak mi poszło, a jak nie to same będziecie wiedziały dlaczego ;)
A może wy macie jakieś sprawdzone przepisy na sernik???

środa, 8 sierpnia 2012

Bad Day

Mam dziś zły dzień. Boli mnie głowa, mam okres (który podobno po urodzeniu dziecka miał być prawie bezbolesny-BZDURA!!!) a młody ma dziś energii za dwoje. Aaa i jak by tego było dziś mało wychodzi mi ostatni ząb mądrości. Szczęście w nieszczęściu, że mąż który ma dziś wolne zlitował się nade mną i wpakował małego do auta do bagażnika wrzucił wózek i pojechali do dziadka i na spacer. Choć znając ich za góra godzinkę wrócą.


A do chwili gdy będę mogła się położyć spać jeszcze tyle czasu :(
PoMoCy!!!!

niedziela, 5 sierpnia 2012

Kudowa Zdrój-Radości

I w końcu się udało! Wczoraj pojechaliśmy na jednodniową wycieczkę do Kudowy Zdroju by choć troszkę poczuć wakacyjny klimat! I udało się. Choć Franciszkowi najbardziej podobał się plac zabaw ;)
Po drodze złapał nas deszcz i już myśleliśmy, że pogody nie będzie a na miejscu miła niespodzianka!!! Upał niesamowity, słoneczko i ani jednej chmurki na niebie!
Niestety podróż już nie była taka przyjemna! Mały zwymiotował na siebie, na fotelik, fotel przed sobą i pół auta. Więc był przystanek na wietrzenie, czyszczenia auta i przebierania chłopaczyska. Dobrze, że ubrania na zmianę były bo śmierdział by dzidziol ;)








czwartek, 2 sierpnia 2012

Było ciężko! Młody oswojony, mama nie.

Wybraliśmy się dziś całą rodzinką na halę sportową by poćwiczyć na siłowni. Mąż z wykształcenia trener osobisty po AWF-ie miał mi w końcu pomóc wrócić do formy! W końcu to już ponad dwa lata minęły.
I co?? Było ciężko, nawet mega ciężko. Tylko Franuś był zadowolony bo biegał po macie, rozbrajał przyrządy do ćwiczeń i bawił się piłką lekarską. A my troszkę ćwiczyliśmy, częściej jednak uważaliśmy by młody sztangi sobie na palce nie zrzucił.
Mimo wszystko cale ciało mi teraz drży z wysiłku, mam zakwasy i ledwo się ruszam a mój ukochany mąż stwierdził, że dziś to sobie nie poćwiczyliśmy :/
Chcemy też by Franuś oswajał się z salą treningową bo chcielibyśmy by był aktywny od małego. I dziś się okazało że Franuś z ruchem i salą jest oswojony, tylko mama ma problem ;)
Z dziś zdjęć brak, bo mama nie miał siły trzymać aparatu ;) Więc zdjęcia są z czasów gdy Franuś miał ok 10 miesięcy :)