Translate

poniedziałek, 23 września 2013

Jaki ojciec taki syn...


I słowa stają się niepotrzebne...

Coś czuję, że już niedługo weekendy będę spędzać samotnie, lub z chłopakami nad wodą...

piątek, 20 września 2013

Ucha ucha ucha cha, ucha ucha ucha dwa...

Kocham uszyska mojego Francia!
A w takiej czapce to chętnie bym je zobaczyła tej jesieni :)))
Weszłam tam przypadkiem, zobaczyłam i to była miłość od pierwszego wejrzenia!
BORKY


Czeka nas jeszcze kompletowanie wyprawki jesienno-zimowej a przecież jakąś czapkę musi mieć prawda ;)


*To nie jest wpis sponsorowany :))) (Tylko tak dla jasności)

środa, 18 września 2013

Na chorobę nam przedszkole...

To było do przewidzenia, bo coś za dobrze nam ten początek przygody Frania z przedszkolem się zaczął. Pierwszy tydzień września spędziliśmy nad morzem, a że wróciliśmy do domu dopiero w nocy w niedzielę, to ubiegły poniedziałek synowi darowaliśmy wrażenia związane z pierwszym dniem w przedszkolu. We wtorek oboje z mężem z sercami w gardle i łzami w oczach podprowadziliśmy Frania do sali gdzie urzęduje grupa II (w tym i nasz syn). Młody zobaczył dzieci, zabawki, kolorowe stoliki i co??? i nawet nie zauważył, że wychodzimy nie pożegnał się nie zapłakał... Ok nie tak sobie wyobrażaliśmy ten dzień, no ale niech będzie syn już jest dorosły... a rodzice zbyt przywiązani. Drugi dzień przedszkola wyglądał tak samo mama, tatuś (z urlopem na okazję rozpoczęcia edukacji przedszkolnej syna) i Franuś podchodzą pod salę syna i widzą już tylko jak Franczi przyśpiesza i znika między dziećmi z upatrzonym dzień wcześniej w przedszkolu kombajnem. Znów rodzice wychodzą niepożegnani, ale za to dumni jak pawie, że ich syn taki dzielny! W nagrodę fundują mu tego samego dnia wypad do kina na Samoloty gdzie bawią się równie dobrze lub ciut lepiej niż Franuś ;)
Niestety czwartkowy poranek pozbawia nas złudzeń, do przedszkola dziś nie idziemy tylko wybieramy kierunek na ośrodek zdrowia. I niestety diagnoza jest taka jak myśleliśmy, to znowu zapalenie oskrzeli.
Do tego wczoraj na kontroli lekarka pokazała mi jego powiększone węzły, i kazała zaraz po chorobie zrobić badania krwi. No i znowu strach, bo niby wiem, że przy przeziębieniu węzły się powiększają, ale wiem, że nie tylko wtedy. I te głupie, złe myśli kotłują się w głowie...
A Franuś dalej zasmarkany, kaszle i jak do tej pory od stycznia nie spał w dzień pokłada się co rusz na łóżku i przysypia.
No i jak do tej pory synek był dwa dni w przedszkolu...
Zdrówka kochani Wam życzę, bo bez niego to jest LIPA

sobota, 14 września 2013

Wrzesień tam...

Wszystko co dobre za szybko się kończy, jak wakacje,ładna pogoda i wolny czas. No cóż,jak to mówią w życiu piękne są tylko chwile ;)
Teraz czeka nas troszkę trudnych decyzji, wyrzeczeń i brak czasu dla siebie, którego i tak nie było dużo. Więc od poniedziałku włączyć muszę tryb "działaj" po prawie 4 latach "nic nierobienia" (7 miesięcy ciąży zagrożonej i ponad 3 lata siedzenia z Franczim w domku.)


Fotorelacja Rowy 09.2013
Droga nad morze, przerywana co chwilę wołaniem małego o przerwę na siusiu...
...niestety najczęściej okazywało się, że "niema wody, niema siku"
Chwila relaksu już na miejscu
Pierwsze rozeznanie na placu zabaw
i droga na plażę
przywitanie morza

A, że do poniedziałku mogę się lenić bez wyrzutów sumienia zmykam właśnie to robić :*** Miłego weekendu KOCHANI :)))

piątek, 6 września 2013

A tymczasem w Rowach...

No i znowu spontanicznie...
Jest urlop to i 500 km dało się radę przejechać by znowu choć na parę dni pobyć nad ukochanym Bałtykiem.
Ostatnie tak beztroskie wakacje Frania!!!