Miałam wtedy niecały rok. Mój tato,z miasta oddalonego o ponad 40km, pociągiem przywiózł czerwone drewniane krzesełko. Trzymał je całą drogę pod pachą bo w pociągu tłok był nieziemski! Ze stacji PKP do domu było ponad 2km ale niósł je dzielnie. I tak oto ja stałam się posiadaczką wysokiego czerwonego krzesełka, które po rozłożeniu stawało się stoliczkiem z krzesełkiem. Po mnie korzystała z niego o 7lat młodsza siostra, o 10 lat młodszy brat, kuzynka i dwoje dzieci kuzynów. Po urodzeniu Frania zaczęłam lokalizować położenie krzesełka w rodzinie i jak wiedziałam, że już nikt z niego nie korzysta poprosiłam o zwrot.
Niestety czas nie obszedł się z nim łaskawie. Wróciło pomalowane jakąś dziwną farbą na biało, a do tego prosty blat zamienił się w blat z paneli!?
Farba z krzesełka łuszczyła się i ciągnęła jak guma. Blat był poniszczony i co tu dużo pisać brzydki.
Z takim krzesełkiem wytrzymałam kilka dni. Kupiłam czerwoną akrylową farbę, papier ścierny a mąż wziął opalarkę i wzięliśmy się do roboty. Dziadek przyciął nam nowy prosty blat, my z mężem opaliliśmy farbę, resztę zeszlifowaliśmy a potem przyszedł czas na malowanie.
Po roku jest troszkę obdarte, ale przy najmniej wiemy, że farba jest bezpieczna :)
O tak.. najpiękniejsze są takie rodzinne pamiątki. Ja mojego synka ze szpitala przyniosłam do domku w tym samym kocyku, w którym 25 lat temu mój tata przyniósł mnie. =).
OdpowiedzUsuńPiękna sprawa taki kocyk i jaka cudowna pamiątka. Jeden kocyk a tyle wspomnień.
UsuńCzerwone zdecydowanie ładniej wygląda :))
OdpowiedzUsuńA Franek po prostu przecudowny ! :)
Czerwony to kolor pierwotny. Można napisać, że krzesełko wróciło do korzeni ;)
UsuńOjej od razu widać różnice ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Choć użytkowanie Franusia jest tak wielkie, że renowacja przydała by się znowu :)
UsuńKurczę, jakaś jestem ostatnio płaczliwa, bo nawet czytając Twojego posta popłakałam się ze wzruszenia, że tak to krzesełko zostało zniszczone :(
OdpowiedzUsuńNa szczęście wróciło w dobre ręce :)
Uważam, że takie pamiątki to wspaniała sprawa, bo można sobie powspominać stare dobre czasy :)
Mi tez było bardzo żal krzesełka gdy je odzyskałam. Teraz mam jeszcze większą radość jak widze w nim Frania i wiem, że ja też w nie dużo pracy włożyłam i tatuś Franusia również :)
UsuńSzkoda krzesła.
OdpowiedzUsuńwow jakie cudeńko uwielbiam takie rzeczy z pokolneia na pokolenie ... tylko odnowic i ma sie solidne nie plastikowe cudeńko pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńKochana jak bym miała takie zdolności do malowania jakie ty posiadasz to to krzeselko nie byłoby jednokolorowe ;)
UsuńPozdrawiam!
Moja mama ma takie samo w domu, w dzieciństwie z niego korzystałam bardzo fajne i rozkłada się, i ma takie malutkie kułeczka z tyłu, bardzo fajny mebel porządnie wykonany. Teraz z tego mebla korzysta następne pokolenie u mnie siostrzenica.
OdpowiedzUsuńOj tak! To krzesełko jest cudowne!!!
Usuńszukałam tych krzesłek w internecie z ciekawosci.. znalazłam jeszcze na 2 blogach :) jestes 3 :) i zabawne jest to .. ze ja pomalowałam na kolor taki jaki masz na 1 zdjeciu ;))
OdpowiedzUsuń